Parafia Podwyższenia Krzyża Świętego

Wodzisław Śląski - ZAWADA

ul. Paderewskiego 198 tel. (32) 456 28 41

ks. Andrzej Nowara  Kontakt:       Aktualizacja: 05 kwietnia 2007 

Ulicami Zawady z Tobą Panie...

30 marca br. brałam udział w niezwykłym nabożeństwie Drogi Krzyżowej. Dla mnie rozpoczęciem tego czasu była Eucharystia w parafialnym kościele. Tuż po niej każdy z wiernych mógł wzbudzić w swoim sercu intencje, w której chce ofiarować Drogę Krzyżową. Razem z dość pokaźną grupką naszych parafian, wyruszyłam w modlitewny skupieniu ulicami: Młodzieżową, Oraczy, Chełmońskiego i z powrotem Oraczy. Trasa była dość długa i od każdego, niezależnie od wieku czy stanu zdrowia, wymagała pewnego wysiłku. Każde rozważanie stacji było prowadzone przez inną osobę. Można było zauważyć, że byli to przedstawiciele różnych grup działających przy naszej parafii: ministranci, Dzieci Maryi, oaza, chór, koło charytatywne, szafarze. Była nie tylko różnorodność grupowa, ale i wiekowa. Pomiędzy kolejnymi stacjami odmawialiśmy tajemnice Różańca Świętego. Zakończeniem ok.20.30 była modlitwa przy krzyżu na skrzyżowaniu ulicy Oraczy i Kołłątaja.

Jak zwykle nie zawiodła nasza OSP, której należą się słowa wdzięczności za zapewnienie bezpieczeństwa wędrujących wiernym.

To tyle z wiadomości ogólnych. Chciałabym napisać trochę o moim przeżyciu tego świętego czasu. Jak już wcześniej zaznaczyłam, dla mnie była to niezwykła Droga Krzyżowa. Nie dlatego, że nabożeństwo odbyło się poza kościołem - wiele razy miałam okazje uczestniczyć w Drodze Krzyżowej ulicami miasta czy wsi. Niezwykłe było to, że pierwszy raz kroczyłam Drogą Krzyżową z Jezusem ulicami, które są mi dobrze znane, jedną z nich chodzę prawie codziennie. Towarzyszący mi w tym czasie ból fizyczny, dał do zrozumienia, że jest to zaledwie namiastka tego, co czuł Jezus. Uświadomiłam sobie, że Jego Droga Krzyżowa nie odbyła się tam w Jerozolimie przed 2 tysięcy laty, ale trwa nadal. Każdego dnia Jezus kroczy, także i zawadzkimi drogami, zabierając na swoje ramiona moje kłamstwa, pomówienia, krzywdy. Robi to dlatego, aby w końcu umrzeć na krzyżu i dać mi zbawienie. Robi to wszystko, bo bardzo mnie kocha - to miłość Go prowadzi. Poczułam zażenowanie i wstyd. Chrystus pozwala siebie poniżać, biczować, dźwiga ciężki krzyż moich grzechów, by dać mi szczęście. A ja tak często gardzę tym darem i narzekam na krzyż, który jest mi niewygodny.

Panie, pomóż mi, aby ta Droga Krzyżowa nie została zapomniana w moim sercu, ale każdego dnia, ilekroć będę chciała żalić się na swój los, przypomnę sobie, co w tym czasie mi uświadomiłeś...

 K. P.